Pani prezydent na pewno nie zachowała się tak, jak powinien zachować się rasowy menedżer lub gospodarz miasta - mówi Anna Szurek, była prezes spółki MZK Słupsk. Dlaczego nie czuje się winna? Warto poznać jej argumenty.
Pogodziła się Pani z decyzją o odwołaniu Pani z funkcji prezesa MZK Słupsk?
Oczywiście, pogodziłam się, bo prezesem się bywa, a nie jest na stałe. Trzeba liczyć się z tym, że właściciel w każdej chwili może swoją decyzję zmienić. Może podziękować za współpracę, ale ważna jest forma rozstania. Pani prezydent na pewno nie zachowała się tak, jak powinien zachować się rasowy menedżer lub gospodarz miasta, dla którego MZK jest bardzo istotną spółką. Przepracowałam w niej bez mała 15 lat, troszcząc się o jak najlepszą kondycję. Troszczyłam się też o interes pani prezydent, jako właścicielki spółki. Moim celem przez te wszystkie lata była odpowiedzialność za to, co robię, w dobrze pojętym interesie miasta, z uwzględnieniem bardzo ważnego czynnika jakim są pracownicy spółki MZK. Myślę, że osiągnięcia tej spółki przez 15 lat są widoczne. Wystarczy zapytać specjalistów w tej branży, którzy co jakiś czas dokonują badań i oceny usług wykonywanych przez MZK. Ocena ta była bardzo wysoka i dlatego decyzja pani prezydent jest uwłaczająca temu, co zrobiłam. Argumentacja na zasadzie, że zawinili pracownicy, a konsekwencje ponosi prezes, jest niewłaściwa.
[WIDEO]5[/WIDEO]
Jakie były argumenty przeciwko Pani?
Nie usłyszałam żadnych argumentów. Nie było żadnej rozmowy. Była decyzja rady nadzorczej w postaci uchwały, która do miesiąca sierpnia wciąż do mnie nie dotarła. Powodem podjęcia takiej decyzji miała być kontrola podjęta przez członków rady nadzorczej. Dotyczyła przetargu na paliwa, organizowanego w 2021 roku. W wyniku tej kontroli zostały wystosowane wobec mnie zarzuty. Nie miałam możliwości zapoznania się z protokołem kontroli. Nie miałam też możliwości wniesienia zastrzeżeń, a kontrola trwała raptem jeden dzień.
Jeden dzień?
Tak, 26 lipca. Drugiego dnia wysłaliśmy jeszcze jakieś wyjaśnienia i uzupełnienie. Później było zaproszenie na posiedzenie rady nadzorczej u pani prezydent w gabinecie, a było tam dwóch członków rady nadzorczej; myślę, że bez wiedzy przewodniczącego. Nie uczestniczyłam w tym spotkaniu, ponieważ wówczas byłam już na zwolnieniu chorobowym. Poprosiłam o dostarczenie mi wymaganych dokumentów, których później jednak nie otrzymałam.
Po tylu latach pracy była chociażby krótka rozmowa z panią prezydent? Były osobiste podziękowania?
Podziękowałam pani prezydent drogą SMS-ową…
SMS-ową?
Tak, podziękowałam za współpracę, za wsparcie, za zaangażowanie i życzyłam wiele zdrowia, jednocześnie przepraszając, jeśli popełniłam jakieś błędy. Uczyniłabym to osobiście, ale nie było woli, aby spotkać się i w takiej formie podziękować sobie za współpracę.
Jak ocenia Pani takie postępowanie?
Jest to niewłaściwe postępowanie. Nawet, jeśli ktoś zawinił, trzeba mieć odwagę, żeby powiedzieć mu to w bezpośredniej rozmowie. Takie postępowanie buduje pozycję osoby, która zarządza wielotysięcznym miastem i powinna “stanąć na wysokości zadania”. Ta informacja powinna być bezpośrednio przekazana.
Czuje się Pani trochę jak bohater książki Franza Kafki, oskarżona, ale nie wiedząc dokładnie o co?
Zarzuty, które usłyszałam podczas konferencji prasowej, są całkowicie nieprawdziwe. To ma się nijak do rzeczywistego przebiegu przetargu. Skąd taka interpretacja, że naruszyłam art. 230 Kodeksu spółek handlowych, że przekroczyłam swoje kompetencje i podejmuję decyzję dwukrotnie przewyższającą kapitał spółki? Takie zarzuty są kompletnie niezasadne, niemerytoryczne i nie mające odzwierciedlania w prawdzie. Przetargi w tym trybie realizujemy od 2011 roku. Były prezydent Maciej Kobyliński, z mojej inicjatywy, powołał słupską grupę zakupową paliw. Jej zadaniem była optymalizacja zakupu paliw dla spółek miejskich. Miałam w tym zakresie duże doświadczenie, bo pracowałam poprzednio w firmie Orlen. Zaproponowałam, aby zorganizować wspólne zakupy paliwa przez spółki miejskie. Drugim zarządzeniem były prezydent Kobyliński uczynił mnie dyrektorką tego zespołu. Wbrew temu, co niektórzy mówią, że takie rzeczy nie udają się, one właśnie udały się. Dzięki temu, że powstał duży odbiorca paliw, cena była niższa. W 2021 roku był już czwarty taki przetarg. Z reguły umowy zawieraliśmy na 3 lata, bo im dłuższa umowa, tym lepsze warunki cenowe. Wszystkie te przetargi były kontrolowane przez KIO, przez NIK, przez prezesa Urzędu Zamówień Publicznych i żadna z tych instytucji nie podniosła tej kwestii, którą podnieśli dwaj panowie z rady nadzorczej. Był to raczej pretekst do zwolnienia mnie z funkcji prezesa i aby to zrobić w jak najszybszy sposób.
Mało tego, ten przetarg był badany przez prokuratora z mojej inicjatywy i z inicjatywy moich pracowników. Skierowaliśmy sprawę do prokuratury, ponieważ oferent poświadczył nieprawdę w dokumencie, w którym oświadczył, że spełnia wszystkie warunki. Nie spełnił warunków. Prokuratura skierowała sprawę na drogę postępowania sądowego, a sąd skazał tego pana. Tak więc ten nasz przetarg przez prokuraturę i przez policję był bardzo wnikliwie badany.
Czyli rozumiem, że nie zgadza się Pani z argumentami władz miasta?
One nie mają kompletnie żadnego uzasadnienia i są oderwane od rzeczywistości.
To prawda, że jeden z członków Rady Nadzorczej powiązany jest z konkurencyjną wobec MZK firmą transportową, z którą z kolei powiązany jest bodajże były już może prezydent miasta Słupsk?
Takie są zapisy w rejestrze.
To jest w porządku?
Każdy powinien sam osądzić czy taki udział w jednej i w drugiej firmie jest właściwy. W mojej ocenie to nie powinno mieć miejsca.
Od jednej z osób zaznajomionych z funkcjonowaniem spółek transportowych usłyszałem, że być może trwają właśnie działania mające na celu osłabienie spółki MZK Słupsk, aby w przyszłości sprzedać ją innej spółce transportowej. Myśli Pani, że taki scenariusz jest możliwy i prawdopodobny?
Na pewno działanie podjęte przez właściciela, czyli obniżenie wartości udziałów z ponad 17 mln zł do ponad 11 mln zł, nie służy dobrze spółce. Nie rozumiem co przyświecało pani prezydent, że takie ruchy podjęła. Obniżenie ratingu spółki spowodowane tym, że spółka może mieć problemy z pozyskaniem kapitału na rynku finansowym, jest bardzo realne, bo to już się zadziało. To może być też przyczyna, żeby później powiedzieć: “Spółka, nie masz potencjału i nie jesteś w stanie realizować zadań transportowych jakie dzisiaj Tobie proponujemy, te 3,2 mln km rocznie, więc może zróbmy pewien “reset”. Niech to będzie 2,8 mln km albo 2,7 mln km, więc odpuśćmy sobie trochę rynku.”. Kto wtedy w ten rynek może wejść?
Inna firma transportowa?
Na pewno. MZK nie może realizować innych zadań, brać udziału w przetargu. PKS też nie może realizować innych zadań, brać udziału w przetargu. Poczekajmy, zobaczymy. Do końca tego roku powinno się to rozstrzygnąć.
Na czym polegało obniżenie kapitału zakładowego spółki MZK?
Obniżyć kapitał można poprzez umorzenie udziałów i tego dotyczyła pierwotna uchwała. Radni doczytali się, że to obniżenie udziałów może nastąpić tylko i wyłącznie za zgodą Rady. I tu był problem. Wobec tego, podczas kolejnego nadzwyczajnego zgromadzenia wspólników, uchwała o obniżeniu kapitału została wycofana. Zastosowano uchwałę o obniżeniu wartości udziałów z 5 mln zł na 3,4 mln zł, co w mojej ocenie jest jednoznaczne z obniżeniem wartości kapitału.
Jaki jest cel takich działań?
Chodzi tu o pokrycie straty. Można ją pokryć obniżając kapitał, ale można też z jednoczesnym podwyższeniem kapitału. Proponowaliśmy pani prezydent takie rozwiązanie. Usłyszałam, że żadnego podwyższenia kapitału spółki nie będzie.
Podwyższenie kapitału zwiększyłoby wartość spółki?
Tak. Trzeba byłoby to zrobić wpłacając do kapitału zapasowego, wykładając pieniądze. De facto miasto powinno pokryć straty spółki, wynikające z kosztów jakie były ponoszone, powinno je pokryć, wpłacając pieniądze. Nie można realizować zapisów umowy i działać w ten sposób, na niekorzyść swojej spółki.
Jak się Pani współpracowało z panią prezydent Słupska?
Współpracowało mi się bardzo dobrze. W ostatnim okresie czasu pojawiły się jakieś problemy z komunikacją, problemy z uwzględnianiem uwarunkowań w jakich spółka się znalazła. Pandemia zrobiła swoje. Sytuacja w związku z wojną na Ukrainie też zrobiła swoje. Ceny paliw wzrosły o 2 - 3 mln zł. W ubiegłym roku zapłaciliśmy więcej za paliwo. Przez normalnego gospodarza powinno być to uwzględniane, aby w jakiś sposób zrekompensować to spółce. Z jednej strony rozumiem panią prezydent miasta. Ma swoje wydatki, swoje ograniczenia dodatkowe i problemy z pozyskaniem dochodów do budżetu. Jednak trzeba też zrozumieć, że stałe niedofinansowanie spółki, to jest “duszenie” tej firmy. Nie można “przejść z tym do porządku dziennego” i zasłaniać się co roku, że nie mamy w budżecie pieniędzy, nie rewaloryzujemy stawki, nie mamy środków na to, żeby zrekompensować spółce wydatki, jakie poniosła na realizację umowy. Obie strony umowy powinny wywiązywać się z tego. My wywiązywaliśmy się z zapisów umowy. Gorzej było z drugą stroną.
No właśnie, MZK to nie jest typowa spółka działająca na wolnym rynku. Nie może Pani podwyższać cen biletów?
Emisja biletów należy do miasta i to miasto może robić z tym co zechce.
Nie może Pani znaleźć alternatywnego źródła dochodów?
Najwyższa Izba Kontroli jasno wykazała, że realizujemy zadania powierzone przez miasto i nie powinniśmy wykonywać żadnych, innych, dodatkowych działalności. Żadna złotówka z działań przewozowych nie może służyć finansowaniu jakiejkolwiek innej działalności. Tego bardzo mocno przestrzegaliśmy. Inspektor NIK pytał nawet dlaczego prowadzimy stację paliw? Czy w ten sposób nie zakłócamy wolnego rynku? Szukaliśmy argumentów, aby to wytłumaczyć. Uzyskujemy z tej dodatkowej działalności około 600 tys. zł czystego zysku, co służyło miastu. Dzięki temu obniżaliśmy poziom rekompensaty. De facto miasto powinno zapłacić nam całość za to, ile komunikacja miejska kosztowała. Natomiast pozostałe zyski z dodatkowej działalności powinny pozostawać w spółce. Tak niestety nie było.
Jakie były wyniki finansowe spółki w ostatnich latach?
Staraliśmy się wypracowywać wynik dodatni. Pomagała nam w tym działalność dodatkowa, dopóki nie pojawiły się na rynku takie okoliczności, jak pandemia. Wówczas mieliśmy ograniczone możliwości przychodowe. Sięgnęliśmy wówczas po dofinansowanie z Urzędu Pracy w wysokości 1,2 mln zł. Rozliczyliśmy się z tego, co do grosza. To spowodowało, że w 2020 roku nie mieliśmy straty. Mieliśmy wynik dodatni w 2021 roku, gdy dalej trwała pandemia. 2021 rok był rokiem, w którym nie mogliśmy sięgnąć po żadne dofinansowanie, a stawka za kilometr była niewystarczająca na pokrycie kosztów i tu już było ponad 1,2 mln zł straty. Natomiast rok 2022 był rokiem wyjątkowo niekorzystnym, więc pojawiła się strata powyżej 5 mln zł. Poprosiłam panią prezydent o pokrycie tej straty z kapitału zapasowego. Niestety, spotkało się to z taką niezbyt dobrą reakcją i to chyba było przyczynkiem, żeby podziękować pani prezes za współpracę. Ja jednak wiem, że prezesem się bywa i nie można “kurczowo” trzymać się jednego miejsca. Ja swoje zrobiłam, swoje wypracowałam i nie zgadzam się z taką formą rozwiązania umowy i jeszcze przypisywania mi winy w momencie, gdy nie czuję się winna.
Nie boi się Pani konsekwencji doniesień złożonych do prokuratury?
Jestem o to całkowicie spokojna. Myślę, że dla niektórych przyjdzie refleksja i wycofają się z takich pomówień.
Jakie są Pani dalsze plany życiowe?
Mam zupełnie inne wykształcenie. Mogę odnowić moje uprawnienia budowlane, mogę działać na rynku według mojego pierwotnego wykształcenia. Nigdy nie zmieniałam moich zainteresowań. Mam też moje osobiste zobowiązania wobec rodziny i na tym się dzisiaj skupię.
[ZT]219[/ZT]
[ALERT]1698876230195[/ALERT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz