Dokładnie 7 lat temu, w nocy z 11 na 12 sierpnia 2017, w nasz region uderzyła wielka nawałnica, nazywana później nawałnicą stulecia. Zginęło 6 osób, a straty wynikające z niszczycielskiej siły wiatru liczone były w miliardach złotych (na Pomorzu ok. 2,66 mld zł). Był to też wielki test dla służby ratunkowych.
Wracając do tamtych wydarzeń należy wspomnieć, że w piątek 11 sierpnia nic nie wskazywało na tragiczny finał dnia. Nawałnica formowała się stopniowo, przemieszczając od Czech przez Śląsk i dalej nad Kujawy i Pomorze. W kulminacyjnym momencie wiatr miał porywy dochodzące do 180 km/h. O godzinie 23:00 był już prawdziwy Armagedon - ściana deszczu, huraganowe porywy wiatru i błyskawice na niebie. Największe nasilenie było przez około 30 minut. Sosnowe bory łamały się jak zapałki. Z powierzchni ziemi zniknęło około 70 000 hektarów lasu. Ludzie tracili domy, a na przejeżdżające samochody spadały drzewa. Wiele osób było uwięzionych. Błagali o pomoc dzwoniąc na numer alarmowy. Największa tragedia wydarzyła się w powiecie chojnickim, gdzie na terenie obozu harcerskiego zginęło pięć osób, w tym dwie dziewczynki. Kilkadziesiąt osób było rannych. Rozpoczęła się wielka akcja pomocy. Każdy dawał co tylko mógł.
Szczególnie dużo pracy miały służby ratunkowe, a najwięcej strażacy, zawodowi i ochotnicy. Warto to sobie przypomnieć oglądając film opublikowany przez komendę powiatową PSP w Chojnicach. Możemy na nim usłyszeć nagrania z numeru alarmowego. Straszne wspomnienia!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz