Debata na temat zmian granic administracyjnych Słupska nabiera tempa. W ostatnich dniach sprawa ta wywołała liczne emocje, szczególnie w kontekście propozycji przedstawionej przez Starostę Słupskiego Pawła Lisowskiego. Jak zauważył Przewodniczący Rady Miejskiej w Słupsku, Paweł Szewczyk, podejście Starosty do tej kwestii jest co najmniej zaskakujące.
[ZT]6877[/ZT]
Paweł Lisowski od dawna sprzeciwiał się zmianom granic administracyjnych miasta, co było przewidywalnym stanowiskiem powiatu. Jednak tym razem poszedł o krok dalej, sugerując, aby Słupsk przestał być powiatem grodzkim, czyli miastem na prawach powiatu.
- Propozycja starosty skutkowałaby zrównaniem statusu Słupska z innymi miastami powiatu, m.in. z niedawną wsią a teraz miastem - choć bez infrastruktury miejskiej - Kobylnicą. Jest to sytuacja bez precedensu, ponieważ z jednej strony Starosta Lisowski mówi o współpracy, chce się włączyć w negocjacje pomiędzy miastem a gminami, zaprasza władze Słupska do rozmów, a równocześnie składa na konferencji takie niedorzeczne propozycje - mówi Paweł Szewczyk.
Przewodniczący Rady Miejskiej jest wściekły. Twierdzi, że pomysł ten ma znamiona lekceważenia zarówno samorządu słupskiego, jak i mieszkańców miasta. Zasugerował także, że reformy może wymagać nie Słupsk, a właśnie powiat słupski, który niejako żeruje na mieście.
- W raporcie analizującym zasadność funkcjonowania powiatów autorzy dużo miejsca poświęcili na powiaty obwarzankowe. Podkreśla się, że takich przypadkach spora część zadań typowo powiatowych wykonywana jest przez miasto na prawach powiatu - dodał Paweł Szewczyk.
Co myślicie o pomyśle starosty? Czy są to uzasadnione żądania czy policzek wymierzony w stronę mieszkańców?! Dajcie znać w komentarzu!
[ZT]6879[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz