Wczoraj w południe (31 października) dyżurny stanowiska kierowania PSP w Słupsku otrzymał informację o pożarze w Hotelu Ustka. Zdarzenie zostało zgłoszone przez hotelowy czujnik, który jest podłączony do systemu monitoringu PSP. Na miejsce zostało wysłane kilka zastępów straży pożarnej oraz Marynarka Wojenna. Jak się okazało - był to fałszywy alarm.
Każdego roku słupscy strażacy otrzymują około 20-30 fałszywych alarmów z systemu monitoringu pożarniczego. Jest to sytuacja uciążliwa, która wiąże się z kosztami, jednak strażacy nie lekceważą żadnego zgłoszenia.
- Zazwyczaj są to sygnały w dobrej wierze. Czasami czujnik wykrywa, gdy ktoś zapali papierosa w miejscu, które nie jest do tego przeznaczone, czasem otrzymujemy sygnał, gdy czujnik zostanie wzbudzony poprzez kurz, np. w przypadku remontu. Nie lekceważymy tych wezwań. Po przybyciu na miejsce rozmawiamy z pracownikami lub zarządcą budynku, aby zminimalizować ryzyko ponownego fałszywego alarmu - komentuje mł.kpt. Piotr Basarab, oficer prasowy Komendanta Miejskiej PSP.
Monitoringiem pożarniczym objęte są wszystkie obiekty użyteczności publicznej oraz budynki zgłoszone przez prywatnych przedsiębiorców. W przypadku przeprowadzania prac remontowych - po ówczesnym poinformowaniu straży - można wyłączyć czujnik na kilka dni, aby nie spowodował fałszywego wezwania. Co grozi za wywołanie fałszywego alarmu pożarniczego?
- O wszystkim decyduje dowódca. Jeżeli wezwanie było nieświadome, a system zadziałał w dobrej wierze - nie wyciągamy konsekwencji. Inaczej byłoby, gdybyśmy w ciągu dnia 3 razy zostali wysłani pod jeden adres. Wówczas moglibyśmy potraktować to jako nieuzasadnione wezwanie służb i musielibyśmy wezwać policję - komentuje oficer prasowy PSP Słupsk.
Zapraszamy do krótkiej fotorelacji z interwencji w Hotelu Ustka.
[FOTORELACJA]20[/FOTORELACJA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz